Zbigniew Widelski: Do Senatu ponad podziałami

Ze Zbigniewem Widelskim, kandydatem Bezpartyjnych Samorządowców do Senatu w okręgu 47 (powiaty: garwoliński, miński i węgrowski) rozmawia Łukasz Perzyna.

– W okręgu, w którym ubiega się Pan o senacki mandat, wyborcy mają sposobność równoczesnej oceny dotychczasowych rządów PiS oraz Pana projektu wyborczego. Po tym, jak paktowi senackiemu a ściślej lewicy nie udało się zarejestrować kandydata na placu boju pozostało dwóch pretendentów. Pan i przedstawiciel PiS. To dobrze czy źle?

– I dobrze i źle. Dobrze, ponieważ moja sytuacja okazuje się zarówno ciekawa jak prosta. W okręgu o mandat ubiega się przedstawiciel opozycji i kandydat PiS, tak ludzie swój wybór postrzegają. Jestem dobrej myśli. Jako prawnik cenię sobie sytuacje jasne i klarowne. PiS dysponuje potężnym i zmobilizowanym elektoratem, ale też zmierzyć się musi z ogromnym niezadowoleniem. Źle, że emocje objawiają się nawet w ten sposób, iż banery czy plakaty kandydatów PiS są niszczone czy zrywane, co oczywiście pozostaje niezgodne z prawem ale też świadczy o ogromnym rozczarowaniu, bo dotyka głównie tych, którzy w mijającej kadencji pełnili poselskie mandaty. Sam oferuję coś zupełnie innego: dobre emocje i konkrety. Zaś jeśli przedstawiciele partii opozycyjnych, które zawarły pakt senacki, nie chcą, żeby okręg znowu reprezentowany był w Senacie przez przedstawiciela PiS, to w sytuacji, kiedy własnego uzgodnionego kandydata nie zarejestrowały, powinny współdziałać ze mną jako jedynym kandydatem opozycji.

– …skoro taka była myśl, leżąca u podstaw paktu senackiego? Jeśli jednak politycy partii opozycyjnych Pana nie poprą, może być tak, że ich wyborcy zdecydują się na to sami, bez ich podpowiedzi?

– Biorę taką możliwość pod uwagę, na pewno sam będę zabiegał o przychylność ich wyborców. Dostrzegam społeczne nastroje. Widzę, co się zmieniło ostatnio. Młodzi zawsze zachowywali wobec rządów PiS większy krytycyzm, więc ich postawa mnie nie dziwi. Zwraca za to uwagę tendencja odchodzenia od PiS ludzi starszych, do niedawna przekonanych wyborców partii rządzącej.

– Co ich zraziło do PiS?

– Podstawowe sprawy, tak da się rzecz ująć. Słyszę od wyborców, że nie można kraść ani czynić rozdawnictwa, bo pojawi się ogromna luka w finansach, za którą ktoś później zapłaci. Starsi obawiają się o stabilność swoich świadczeń. Młodsi o to, że im właśnie przyjdzie spłacać zaciągane przez obecną ekipę rządzącą długi. Wyborcy będą mieli 1,2 biliona zł długu do spłacenia. To za sprawą rządzących i ich Nowego Ładu, z czasem nazwanego Polskim Ładem – każdy obywatel Polski jest 36 tys zł do tyłu, jak zwykli ludzie mówią, czyli tyle ma do spłacenia. Obywatele widzą, że stracili. A miało być tak dobrze: obniżki, preferencje, ułatwienia… Zamiast tego obserwujemy wyprowadzanie pieniędzy, przeznaczanie ich na zaprzyjaźnione fundacje, poza budżetem państwa. 

– Jak się to przejawia w skali lokalnej?

– Podzielono gazetę z powiatu garwolińskiego, przeprowadzono specjalnie taki zabieg, żeby przejął ją PiS. W inny sposób nie byli w stanie tego zmienić. W efekcie w gazecie „Nowy Twój Głos” o mnie nie może pojawić się nawet wzmianka. Zaś o moim kontrkandydacie Macieju Górskim piszą, że był senatorem, co jest nieprawdą, bo w dobiegającej końca kadencji sprawował mandat ale poselski, w Sejmie .  Skoro pisze tak redaktor naczelny to nie ma mowy o pomyłce, bo trudno, żeby specyfiki własnego terenu nie znał, mamy do czynienia ze świadomym wprowadzaniem wyborców w błąd. Nasza „mała Ojczyzna” potrzebuje gazety, ale obiektywnej, żeby rzetelnie informowała. A oni wszystko przejmą i zniszczą. 

– Jaki jest Pana program dla okręgu wyborczego, wiadomo, że do najzamożniejszych się on nie zalicza?

– Sam Garwolin nie jest pewnie tak bogaty jak wiele innych miast Mazowsza, ale pięknie się rozwija. Wykorzystuje atut, jakim pozostaje trasa ekspresowa S-17 przebiegajaca przez nasz teren. Burmistrz Marzena Świeczak ściąga do nas mnóstwo inwestycji.  Możemy z nich być dumni. Po usługach najlepiej widać, jak dynamiczne są zmiany. W Garwolinie, liczącym wraz z okolicznymi osadami 25 tys mieszkańców, mamy kilka centrów handlowych, kilkanaście kancelarii adwokackich a aptek nawet nie próbuję policzyć.  Zamierzam się jednak postarać o wykorzystanie innych możliwości, jakie mamy. Dysponujemy ogromnym terenem, to obszar 170 hektarów do zagospodarowania, kiedyś starostwo załatwiło tu strefę inwestycyjną, Podzielono ją na działki, tyle, że niewiele się tam dzieje. Powstaje centrum handlowe i przechowalnia dla mleczarni.  Reszta jednak leży odłogiem. Błąd popełniono na początku, gdy wzięto się na uzdatnianie terenu, odwodnienia, a nie wiedziano jeszcze jaka działalność będzie tam prowadzona, więc podrożyło to jeszcze tylko koszty wynajmu. Grunty nie wykorzystane trzeba przekazać w użytkowanie przedsiębiorcom na dogodnych dla wszystkich stron warunkach, działki nie mogą stać puste. Tym bardziej, że plan zagospodarowania przestrzennego już zmieniono, więc nie tylko przemysł może się tam lokować. Widzę tu szansę do wykorzystania.

– A wieś, zwykle niezamożna jak to na wschód od Wisły?

– Na Powiślu chlubą naszą pozostają sadownicy. To oni zaopatrują w owoce Warszawę. Często jednak czują się oszukiwani: korporacje nie płacą im za towar albo nie robią tego na czas. Trzeba więc tworzyć ochronę dla uczciwego rolnika i sadownika. Zachęcać ich również do łączenia sił, zawiązywania zrzeszeń, żeby wspólnie zadbać o własne interesy. Ale to nie wszystko, co proponuję moim wyborcom na wsi. Zadbam o to, żeby w regionie powstawały kolejne zakłady przetwórstwa owocowo-warzywnego. Jeśli jest ich 3-4 teraz,  to powinno pojawić się więcej, bo wiadomo, że owoców ani warzyw nie opłaca się nikomu daleko wozić. Lepiej przerabiać je tutaj, na miejscu.

– Program ma więc Pan urozmaicony, a jaka jest myśl przewodnia pana kampanii?

– Idę po urząd senatora ponad podziałami. Każdy zostanie wysłuchany, jeśli zgłosi się ze swoim problemem. Gdy pokaże, że jest pokrzywdzony, jego poglądy polityczne nie mają dla mnie znaczenia. Na pewno kandydata bezpartyjnego, wspieranego przez samorządowców taka postawa odróżnia od partii, które zwykły dbać głównie o swoich, o czym wyborcy doskonale wiedzą. Od 38 lat jestem czynnym adwokatem. Boli mnie wiele obowiązujących u nas chybionych regulacji. Najbardziej zaś – połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Na 27 państw Unii Europejskiej, bo tyle ich mamy po wycofaniu się Wielkiej Brytanii, w 26 te funkcje pozostają rozdzielone. Jedynie Polska stanowi ewenement, w tym wypadku niechlubny. Skupienie ogromnej władzy w jednym ręku sprawia, że wiele rzeczy odbywa się niezgodnie z wymogami praworządności – czy wręcz nawet podobne sytuacje prowokuje, bo gdy uprawnień ma się zbyt wiele, rodzi się pokusa. Gdy zostanę wybrany do Senatu, zabiegać będę o trwałe rozdzielenie tych funkcji, z korzyścią dla obywateli.

– Czym dla Pana jest Normalna Polska, którą proponują Bezpartyjni Samorządowcy?

– Normalna Polska to taka w której wszyscy obywatele czują się traktowani równo przez wymiar sprawiedliwości.

Kontakt z nami
SEKRETARIAT
+48 607 061 185
media@bezpartyjnisamorzadowcy.pl

 

© 2024 KW Stowarzyszenie „Bezpartyjni Samorządowcy”