Kto uratuje polską szkołę?
Będą trzy spojrzenia. Pierwsze jest takie, że wspólnie z żoną, jako rodzice dwojga dzieci, chcieliśmy dla nich lepszej edukacji. Znajomy prowadził fundację, która była organem założycielskim dla szkoły w małej gminie. Szkoły oddanej przez wójta fundacji i rodzicom do prowadzenia (przejęcie szkoły było jedynym sposobem, by szkoła nie została zlikwidowana). Przejęliśmy edukacyjne i administracyjne know-how od fundacji, i tak powstała nasza, Aktywna Mała Szkoła (AMS). Zaczynaliśmy od pięciorga uczniów (w tym nasz Staś), w wynajmowanych dwóch pomieszczeniach. Staś skończył AMS, jest w liceum publicznym. Szkołę, rok po nim, skończyła Pola, dziś już także przyjęta do liceum, dwa lata przed zwyczajnym terminem. AMS liczy obecnie ponad 100 uczniów, wielu olimpijczyków, także uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Dzieci realizują program szkoły publicznej, ale uczą się także pracy w grupach różnowiekowych, zasad realizacji projektów edukacyjnych i współpracy. Nie bez znaczenia są także małe, liczące do 14 uczniów klasy. Warto było to zrobić.
Spojrzenie drugie. Edukacja jest od lat niedofinansowana. Kiedy samorząd gminny przejmowała ochoczo szkoły podstawowe w I połowie lat 90. XX w.,nie zakładano, że oświata elementarna stanie się przysłowiową „kulą u nogi” gmin. Od ponad trzech dekad samorządy dokładają do oświaty gminnej. Obecnie będzie to znacznie ponad 60% (a nawet w niektórych gminach 70%) kosztów utrzymania oświaty. Subwencja oświatowa jest mocno niedoszacowana i pokrywa zaledwie pensje nauczycieli. Problemu z finansowaniem szkolnictwa nie poprawiła reforma terytorialnej organizacji kraju, która weszła w życie z dniem 1 stycznia 1999 r. Co prawda, powiaty są w nieco lepszej sytuacji ze względu na prowadzenie tzw. szkół branżowych i specjalnych (orzeczenia), gdzie przelicznik na jedno dziecko jest nieco lepszy, ale i tam co raz częściej słychać, że oświata obok służby zdrowia stanowi ogromne obciążenie finansów powiatowych. Przykładowo we Wrocławiu – w mieście na prawach powiatu – wydatki w budżecie na oświatę, opiekę wychowawczą oraz szkolnictwo wyższe w 2023 r. stanowią ponad 2 mld zł a więc ok. 1/3 wszystkich wydatków gminy! Subwencja pokrywa zaledwie połowę tych kosztów.
Spójrzmy na statystyki w skali kraju. Ograniczając się wyłącznie do szkolnictwa podstawowego i ponadpodstawowego w roku szkolnym 2022/2023 do placówek tych w liczbie 20 963 uczęszczało łącznie prawie 4,8 mln uczniów. W szkołach podstawowych w liczbie 14,1 tys. uczyło się 3,1 mln uczniów, a w szkołach ponadpodstawowych (6,8 tys.) naukę kontynuowało prawie 1,7 mln uczniów. W całym procesie edukacji zaangażowanych jest ok. pół miliona nauczycieli. W 90% organem prowadzącym dla tych placówek oświatowych są jednostki samorządu terytorialnego. Na mapie samorządowej znajdują się jednak wyjątki od reguły, które z oświatą poradziły sobie dość odważnie. Przykładem takim jest gmina Hanna (woj. lubelskie), której władze w latach 2008-2013 uspołeczniły szkoły eliminując praktycznie wydatki na oświatę z budżetu gminy.
Spojrzenie trzecie. Czy każdy rodzic może pozwolić sobie na edukację w placówce niepublicznej, zatem odpłatnej? Czy powszechnym rozwiązaniem może być „wzięcie sprawy w swoje ręce” przez rodziców i tworzenie własnych, wspólnie z innymi rodzicami, placówek oświatowych? Naturalnie nie. Edukacyjny Bon Rozwojowy, który proponują Bezpartyjni Samorządowcy, jest próbą wyjścia z edukacyjnego impasu. Z jednej strony, rodzice posiadając w ręku kartę motywacyjną dla nauczycieli, w postaci stuzłotowego dodatku miesięcznego, wymuszą niejako pozytywną rywalizację nauczycieli o dobór lepszych metod nauczania i podnoszenie swoich kompetencji dydaktycznych. Z drugie zaś, sami rodzice będą zmuszeni do bardziej pogłębionego spojrzenia na to czego, i w jaki sposób, są uczone ich dzieci. Bo tylko aktywność (nie mylona z roszczeniowością) uczniów, nauczycieli i rodziców może zmienić polską szkołę.
Jerzy Michalak, adwokat, mąż i ojciec dwojga nastolatków. Radny Rady Miasta Wrocławia (2010-2014), inicjator Budżetu Obywatelskiego we Wrocławiu. Radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego i Wicemarszałek/Członek Zarządu Województwa (2014-2018). Odpowiedzialny za transport (Koleje Dolnośląskie), infrastrukturę drogową i ochronę zdrowia (szpitale wojewódzkie). W 2018 roku kandydował na urząd Prezydenta Wrocławia. Obecnie dyrektor Departamentu Rozwoju Aglomeracji UMWD.