Podoba im się, jak Polacy żyją. Chwalą polską kulturę
Z Ireną Kotwicką-Okruch rozmawia Łukasz Perzyna
– Uczy Pani uchodźców ukraińskich języka polskiego w ramach akcji pomocowej, podjętej przez Mazowiecką Wspólnotę Samorządową i Klub Możliwości. Jaka metoda okazuje się skuteczna, gdy wiadomo, że chodzi o to, by polszczyznę opanowali jak najszybciej?
– To trudne pytanie, bo nie ma przecież jednej uniwersalnej metody, gwarantującej efekt, o który Pan pyta. Staram się uczyć najlepiej, jak mogę. Główna metoda polega na tym, że dużo powtarzamy. Podaję zasady gramatyczne. Potem robimy ćwiczenia, jak się je stosuje w praktyce. Jednak przede wszystkim długo rozmawiamy. Czytamy teksty. Przy lekcjach zdalnych, bo takie również prowadzę, istotne okazuje się posługiwanie się obrazem.
– To jednak coś innego niż zwykły lektorat? Mam na myśli presję, by jak najszybciej nauczyć się jak najwięcej? Wcześniej zapewne nie miała Pani aż tak zdeterminowanych uczniów?
– Wiedzą o tym, że tak trzeba. Rzeczywiście są zmotywowani i maksymalnie zdeterminowani. Nie ma kłopotu z tym, jak uczyć, gdy uczestnicy kursu są aż tak chętni do pracy.
– Co wiedzieli wcześniej o Polsce, czy trochę chociaż nasz język znali?
– Większość moich obecnych uczniów nie miała wcześniej styczności z językiem polskim. Tylko pojedyncze osoby miały wcześniej jego lekcje na Ukrainie. Nie myśleli kiedyś, że znajomość polszczyzny okaże się dla nich nie tyle przydatna, co konieczna. Zaś teraz większość chce mieć po prostu pracę i lepszy start tutaj. Wiedzą doskonale, że droga do tego prowadzi poprzez biegłą znajomość języka.
– Czy kultura polska okazuje się dla nich atrakcyjna?
– Nie pytam o to bezpośrednio, słyszę jednak, jak mówią o tym, że podoba im się miasto. Polska kultura i to, jak Polacy żyją na co dzień. Chwalą nas za to, co nazwać można kulturą życia codziennego. Bardzo im się to podoba.
– Zmuszać ich do niczego nie trzeba w trakcie tej nauki?
– Oczywiście, że nie. Silna wola podbudowuje determinację. Na zajęciach mamy przyjazną atmosferę. Dzieciaki mają osobne lekcje niż dorośli. Też wszystko szybko chwytają. W pracy z dziećmi stosuję nieco inne metody: więcej obrazków, mniej ćwiczeń. I stopniowo osiąga się świetny efekt. Latem zostanie dla dzieci zorganizowany obóz, taki wyjazd stanowi dla nich dodatkową motywację, żeby się uczyć. Z dziećmi pracuje się nieco wolniej ale dokładniej. Bawią się przy tym znakomicie. Na lekcjach więcej jest rozmowy i wizualizacji. Dobieram tematy interesujące dla dzieci. Ocen im nie stawiam. Nie o to chodzi. Dorosłych przecież również to dotyczy. Życie wykaże, jakie umiejętności językowe staną się dla nich najprzydatniejsze, więc starają się ich zdobyć jak najwięcej.